Nauczyłam się uważnie słuchać dzieci, które praktycznie ciągle potrzebują atencji. Dzięki temu stałam się powierniczką ich małych i dużych „sekretów”, o których i tak później informują swoich bliskich. To one nazwały mnie przyjacielem na dobre i złe oraz kompanem do zabaw, które nie mają prawa się kończyć. Z wzajemnością czerpiemy od siebie pozytywną energię śmiejąc się z drobnych rzeczy. Bardzo szanuję i podziwiam dzieci za ich mądrość, dobroć i otwartość na świat.
Gdy na początku pojawiają się na terapii, zazwyczaj są maleńkie i niewiele jeszcze mają do powiedzenia. Pod wpływem czasu ich mowa rozwija się i… zaczynają mówić, mówić i mówić odsłaniając swoje najczarniejsze myśli. Postrach każdego rodzica. Wiem, bo też jestem matką.
Pragnę Państwu przychylić rąbka tej bezpośredniości w czystej postaci i radości życia, która emanuje od dzieci. Piękna, które możemy spotkać w każdym istnieniu, a przede wszystkim w tym, które dopiero zaczyna się tlić.
To dla mnie zaszczyt pracować z dziećmi i uczestniczyć w ich małym życiu.
Dzięki tej współpracy mógł powstać ten kącik humoru, którym chciałabym się z Wami podzielić, bo śmiech, to zdrowie, a zdrowie nie ma ceny.
Jednocześnie informuję, że imiona przedstawionych osób zostały zmienione, a terapie były prowadzone w różnych miastach, nie tylko w Polsce.
Na terapii logopedycznej z Antkiem miałam ażurowe skarpetki. Antoś jest bardzo inteligentnym i spostrzegawczym dzieckiem. Podczas trwania terapii logopedycznej chłopiec nie wytrzymał i nagle krzyknął:
– O Jeżusz. Marzenko! Ale masz dziulawe szkalpety!
Niewiele zastanawiając się nad tym, skwitowałam:
– Bo mnie nie stać na całe.
Antoś bez chwili namysłu wyciągnął z kieszeni 10 zł (pieniądze, które dostał od wróżki Zębuszki) i powiedział:
– Masz tu dychę i kup szobie nowe. Tylko lesztę przynieś
Ćwiczymy na terapii logopedycznej głoskę tylnojęzykową k. Ola realizowała głoskę k głoską t, np. zamiast komin mówiła tomin, oraz głoska r miała substytucję głoski l, zamiast rama mówiła lama. Głoska k pięknie nam się utrwala w sylabach. Wiem, że jeszcze za wcześnie, ale aż mnie kusi, żeby zapytać i oczywiście robię to:
– Oleńko, czym się różni kura od kuli? Dziewczynka od niechcenia odpowiada:
– Tula, to tula, a tula, to tula.
Tula (kura k → t, r→ l), to tula (kura k → t, r → l), a tula (kula k → t,) to tula (kula k → t).
Podczas terapii logopedycznej Basia z zaciekawieniem przygląda się plakatowi, który wisi na ścianie w gabinecie logopedycznym w przedszkolu. Plakat przedstawia dwóch piłkarzy piłki ręcznej, którzy stoją do siebie odwróceni plecami i patrzą przed siebie.
Zwracam się do dziecka:
– Basiu, co cię tak zainteresowało?
Dziewczynka odpowiada:
– Ten plakat. Mam taki sam w swoim pokoju.
Myślę sobie, ciekawe. Znam Basię od okresu prenatalnego, wiem jakie ma zainteresowania, a dziś mnie zaskoczyła. Dopytuję jeszcze:
– Basiu, masz taki sam plakat?
– Tak ciociu. Z Anną i Elzą
Niezłe skojarzenie. Ujęcie postaci z tych plakatów bajkowych było identyczne
W przedszkolu podczas terapii logopedycznej dziewczynka nagle zaczyna robić różne grymasy. Uważnie przyglądam się dziecku. Nagle petarda:
– Ciociu! KUPĘ!!!
Magiczne słowo, które wszystkich stawia do pionu. Rzucamy na stolik rzeczy, które mamy w dłoniach. Z prędkością światła dobiegamy do drzwi. Mijamy zakręt, korytarz, drugi, zakręt, korytarz, schody. Aż 7 schodków. Kto to projektował??? Myślę w duchu. Nie oddycham, mijamy ostatni zakręt, biegnę trzymając dziecko za rękę. Docieramy do łazienki dla dzieci. Szybko, szybko… Z namaszczeniem sadzam dziewczynkę na klozecie. I czekam… Czekam… Po chwili pytam:
– I jak Asiu?
Dziecko odpowiada z ulgą:
– Już wciągnęłam
Podczas terapii logopedycznej Krzysio zagaduje mnie:
– Mój tata jak był mały, to nie chciał się bawić zabawkami, tylko chciał się uczyć.
Odpowiedziałam:
– To wspaniale. A kim jest twój tata?
Odpowiedź chłopca:
– Teraz jest nikim 😉
Chłopiec myli wyrazy stolica i stolnica. Wyjaśniam, opisuję i porównuję te dwa znaczenia.
Na koniec pytam chłopca:
– Stasiu, co to jest stolica?
Dziecko odpowiada z zadumą:
– Stolica, to konkretne miejsce
Pracujemy nad somatognozją, czyli nad orientacją w schemacie ciała i przestrzeni. Na koniec proszę Helenkę, aby ułożyła z rozsypanki twarz dziecka. Dziewczynka układa, jednak w końcowym efekcie brwi są pod oczami. Dopytuję:
– Brwi są pod oczami?
– Tak. – odpowiada pewnie Helenka.
Pytam dalej:
– A u kogo tak widziałaś?
– U mojej siostry – odpowiada stanowczo.
Nie wytrzymałam i zapytałam:
– A co na to mówi lekarz?
– Lekarz mówi, że może tak chodzić.
Nieraz nie mogę wyjść z podziwu nad błyskotliwością dzieci i często trudno zachować mi powagę
Podczas terapii pedagogicznej rozmawiamy o zmieniających się porach roku, o zmianach nastroju, o uczuciach. Porównujemy nastrój z pogodą. Opowiadam jaką troską wykazują się ptaki dla swoich piskląt. Na jednej ilustracji przedstawione są odlatujące bociany. Marysia uważnie przygląda się obrazkom. Informuję ją, że na zimę bociany odlatują do ciepłych krajów, bo w Polce jest dla nich za zimno. Marysia skwitowała pytaniem:
– A co, jajka im zmarzną?
– A bocian kasle: kle, kle, kle…
Podczas terapii logopedycznej chłopiec uważnie przygląda się obrazkom.
Zadaję mu pytanie wskazując ananasa:
– Co to?
Piotr patrzy na obrazek, potem na mnie i pyta z zaciekawieniem:
– Japko?
Odpowiadam zgodnie z faktem:
– Nie. Ananas.
Na to Piotruś:
– A myślałem, ze malchewka
Na terapii pedagogicznej poprosiłam Hanię, aby narysowała siebie i swoją rodzinę. Dziecko pieczołowicie zabrało się za pracę. Praca skończona i omawiamy ją. Widzę, że dziewczynka nie narysowała swojego taty, więc zapytałam:
– Haniu, dlaczego nie narysowałaś swojego taty?
Dziecko odpowiedziało roztropnie:
– Bo nie mam łysej kredki.
Oskar opuścił kilka terapii logopedycznych i nie ćwiczył w domu. Efektem były nieutrwalone głoski. Podczas rozmowy naświetlam problem i kieruję takie słowa do chłopca:
– Oskarku, pogorszyła ci się mowa.
Dziecko odpowiada posępnie:
– Wiem, wiem.
Pochylam się nad nim i oznajmiam:
– To dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę, bo dużo pracy przed nami.
Oskar spuentował:
– I kolejne 20 lat u logopedy
Jaś robi przerywnik podczas terapii logopedycznej i komentuje:
– Te karetki pogotowia mi przeszkadzają. Zrobiły sobie plac zabaw obok mojego domu.
Odpowiadam:
– Jasiu, ale ty mieszkasz obok szpitala.
Jaś z wyrzutem w głosie:
– Nie! Nie! To szpital jest obok mojego domu.
Podczas terapii logopedycznej prowadzonej w przedszkolu. Nagle dziewczynka odeszła od stolika i podeszła do okna. Za oknem na pierwszym planie są budynki, a w dalszej części krajobrazu jest usytuowana pływalnia z wystającą za mury budynku rurą, w której się zjeżdża. Dziecko wyraźnie zastanawia się nad czymś. Podchodzę do niej i pytam:
– Nad czym tak się zastanawiasz?
Dziewczynka odpowiada z zadumą:
– Myślę, jak moja siostla zmieściła się w tej luze?
Tak, z naszej perspektywy faktycznie rura była niewielka
Terapia logopedyczna z Marcinem trwała krótko. W pół roku wywołałam i utrwaliliśmy głoski. Podczas terapii chłopiec był bardzo lakoniczny w wypowiedziach. Nigdy nie odezwał się niepytany. Powściągliwy był również w okazywaniu emocji. Zawsze był bardzo poważny jak na swój wiek. Ani razu nie uśmiechnął się. Nie śmiał się z zabawnych sytuacji. Pomyślałam sobie, że pewnie mnie nie lubi. No cóż, ma do tego prawo. Ważne, że współpracuje i są efekty tej pracy. Gdy ostatnia terapia dobiegała końca, po raz pierwszy odezwał się i powiedział na do widzenia:
– W sumie mogę u ciebie zostać.
Ufffff…
Podczas przemyśleń.
– Mój były był spod strzelca… A nie! Spod skorpiona. To blisko byłam
Razem wybuchłyśmy śmiechem.
Podczas terapii logopedycznej komentuje:
– Kończymy. Odliczam już tylko sylabę CZA do końca terapii.
Pytam zainteresowana:
– Nie lubisz mnie?
Antek z szelmowskim uśmiechem:
– Panią uwielbiam, ale te moje emocje…
– Zgadnełem.
Pytam:
– A myślałam, że zgadłeś.
Rozbawiony Stasiu:
– Ups… zapomniało mi się
Podczas terapii z integracji sensorycznej proszę Tosię o określenie przedmiotu, który trzyma w ręce, a nie widzi go, a jest to plastikowa mała buteleczka. Dziewczynka z przekąsem i głębokim zastanowieniem mówi:
– To nie jest but, ani trąbka tylko jakiś inny gadżet.
Ciężko pracujemy bez wytchnienia. Utrwalamy prawidłowe brzmienie głoski. Jest już późna godzina i Sebastian już nie ma siły współpracować. Jest zmęczony, ale mimo wszystko ćwiczy ostatkiem sił.
Nagle ktoś puka do drzwi. Sebastian krzyczy z zadowoleniem:
– Mój zbawiciel przyszedł!
Pracujemy nad portretem mamy chłopca. Franek pieczołowicie dorysowuje elementy twarzy i głośno się zachwyca:
– Moja mama jest taaaaka piękna… mmm… ma ocy, nos, włosy, usy…
Uśmiecham się do dziecka i mówię:
– Szczęściara ta twoja mama. A jak ma na imię?
Odpowiedź zwięzła i oczywista:
– Mama
Franiu, powiedz, jak masz na imię?
Terapia trwa w najlepsze. Dziewczynka chętnie współpracuje i przejawia inicjatywę podczas ćwiczeń logopedycznych. Po jakimś czasie patrzy na mnie i mówi:
– Dzisiaj zabielam cię do mojego domu.
Pytam:
– Jak to?
Iga nadal patrzy z radosnym uśmiechem, wiesza mi się na szyi i szczebiocze mi do ucha:
– Będzies spała u mnie w domu.
No proszę, jak się rozkręciła dziewczyna. To dalej dopytuję:
– A z kim będę spała? Byłam pewna, że zaproponuje mi miejsce w swoim pokoju lub obok siebie, a ta gwiazda w odpowiedzi krzyknęła:
– Jak to z kim? Z moim tatą.
O jejku, to się jej mama ucieszy
Wywołałam u chłopca głoskę r i dokonuję jej utrwalenia. Kieruję rozmowę, tak, aby w wypowiedziach pojawiała się ta głoska. Rozmowa dotyczy dronów:
Mówię:
– Bardzo lubię drony. Można z nich z góry nakręcić super film.
Rysio szczerze odpowiada:
– To ja ci kupię drona na urodziny. Dla mojego taty, to nie problem.
Zawsze przed terapią pytam dzieci, czy chcą skorzystać z toalety, czy potrzebują kubek wody, soku? Często przypominam, że możemy zrobić taką krótką przerwę, na ich potrzeby.
Antosia jest nieśmiałą dziewczynką i długo odmawiała pauzy podczas terapii. Gdy któregoś dnia ośmieliła się, zapytała:
– Czy zrobimy zaraz przerwę techniczną?
Błażej wchodząc do gabinetu zaczyna z przejęciem opowiadać o chłopcu, który dokucza mu w przedszkolu:
– Wiesz, taki gruby. Mimo że tak nie wolno mówić.
Przed terapią kieruję do Zosi pytanie:
– Zosiu, napijesz się czegoś?
Odpowiedź jest zaskakująca:
– Tak. Zrób mi drinka
Od tamtej pory już określam, jaki napój mam na myśli
To, skoro jesteśmy przy napojach, to muszę wspomnieć i tę barwną postać.
Na koniec terapii, skomentowała:
– Nie płacze się nad rozlanym piwem
Ostatnia terapia logopedyczna. Wywołane i utrwalone głoski: sz, ż, cz, dż oraz r.
Emil podekscytowany pięknie nazywa obrazki z utrwalonymi głoskami, bezbłędnie czyta teksty. Na koniec terapii zaprosiliśmy rodziców chłopca, aby posłuchali, jak radzi sobie z głoskami w mowie potocznej, które jeszcze nie tak dawno sprawiały mu kłopot. Rodzice usiedli wygodnie na kanapie, a Emilek stanął na środku gabinetu. Był bardzo podekscytowany i zadowolony z efektów terapii.
Zaproponowałam:
– Emilku, teraz sam wymyśl i powiedz jakieś zdanie, gdzie będą użyte te nasze głoski: sz, ż, cz, dż, r.
Chłopiec chwilę pomyślał i z przejęciem, wzniośle, głośno, powoli i wyraźnie powiedział:
– Na drzewie siedziały dwa szpaki i się zes…ały. Wyrecytował jak wiersz patriotyczny.
Da się? Głoski były utrwalone na maksa
Nagle przerywa ćwiczenia logopedyczne i daje upust swoim emocjom mówiąc:
– Tata całuje mnie w plecy, jak jedzie w nocy do pracy.
Pytam:
– A skąd wiesz? Błyskotliwa odpowiedź:
– Bo ja mam bardzo czułe ciało.
Adaś opowiada, że rodzice kupili mu wymarzonego psa, lecz nie ma jeszcze imienia. Pytam:
– A jak nazwiesz tego psa? Chłopiec odpowiada:
– Chciałbym pani logopeda, bo będzie tylko mój.
Lenka zwraca się do mnie:
– A wies, spotkałam takiego osioła. Słucham uważnie i pytam dziecko:
– Gdzie Lenko?
Odpowiedź dziewczynki:
– W telewizoze.
Podczas terapii logopedycznej tłumaczę Emilce, jaką jest mądrą dziewczynką. Mówię:
– Ty masz podzielność uwagi.
Dziecko odpowiada:
– A kto ją podzieli?
Bartek jest dzieckiem wyjątkowym, jest bardzo bezpośredni i spostrzegawczy. Przez kilka lat prowadziłam z nim terapię.
Pracując w przedszkolach nieraz dzieci prosiły mnie, żebym im towarzyszyła podczas wycieczek czy spacerów. Tym razem wybraliśmy się do Państwowej Straży Pożarnej.
Strażacy z charyzmą demonstrowali swoje umiejętności i siłę w pokonywaniu trudności na torze przeszkód. Jeden ze strażaków zapytał:
– A kto chce usiąść za kierownicą wozu strażackiego:
Wszystkie dzieci chciały, łącznie z nauczycielkami i osobami towarzyszącymi. Pan strażak wybrał naszego Bartka. Dziecko usiadło za kierownicą i zatrąbiło klaksonem. Rozległ się głośny dźwięk. Pan strażak ostentacyjnie podskoczył na drugim siedzeniu i zrobił minę odpowiednią do zaistniałej sytuacji.
Na koniec spotkania, poproszono nas o komentarze dotyczące pokazu:
– Jak wam się podobało? Co wam się podobało najbardziej? Jaki jest numer telefonu do straży pożarnej? A do czego używamy takich nożyc?…
Dzieci odpowiadały z euforią na wszystkie zadane pytania:
– Podoba mi się wóz strażacki. Podoba mi się wąż strażacki, jest super. Podoba mi się mundur strażacki, bo jak dorosnę, to też będę strażakiem…
Jeden z panów strażaków skierował pytanie do Bartka:
– A tobie, co się podobało:
Na to Bartek:
– Podobało mi się zaskoczenie pana strażaka, jak zatrąbiłem.
Moje gabinety znajdują się w centrum miasta i nieraz rodzice idą zrobić zakupy do pobliskich sklepów.
Mama dziewczynki spóźnia się na konsultacje. Kasia komentuje:
– Zanim moja mama wróci, to ja zdążę dojść do domu i ułożyć sobie życie.
– Antku, powiedz wyraz na sylabę TY.
Chłopiec z szelmowskim uśmiechem szybko odpowiada:
– Ty i ja
Pierwsza wizyta kontrola.
Po przeprowadzonych badaniach logopedycznych mama przyszła po Alę. Omówiłyśmy wyniki badań po czym mama zwróciła się do córki:
– Pożegnaj się z panią Marzenką i wracamy do domu.
Odpowiedź dziecka zaskoczyła nas:
– Ja nigdzie z tobą nie pójdę. Tak baldzo kocham Mazenkę
Poprosiłam Olka:
– Proszę, teraz powtórz po mnie te wyrazy.
Odpowiedź chłopca:
– Telaz nie mogę mówić, bo nie mam słów.
Tymek jest dzieckiem ze spektrum autyzmu. Podczas terapii neurologopedycznej zapytał się mnie:
– Ile masz lat?
Odpowiedziałam pokrętnie:
– 18.
I ta odpowiedź na tamtą chwilę była wystarczająca. Mniej więcej po roku, znowu zadał mi to samo pytanie:
– Ile masz lat?
Moja odpowiedź:
– 18.
Tymek oburzony kalkulacją, wręcz krzyknął:
– ZNOWU?!
Odpowiedziałam spokojnie:
– Tak Tymku. Mój mąż, co roku organizuje mi 18 urodziny.
Chłopiec chwilę zastanowił się i zapytał już ściszonym głosem:
– I nic więcej ci nie powiedział?
Istnieją pewne opóźnienia rozwoju mowy (ORM), które pod wpływem stymulacji rodziców czy lub nauczycieli w przedszkolu normują się. Nigdy jednak nie można tego zagwarantować w 100%. Nie należy więc słuchać opinii innych osób, nawet specjalistów w pokrewnych dziedzinach, lecz wszystkie niepokojące symptomy skonsultować z logopedą czy neurologopedą. Ważne, żeby zrobić to odpowiednio wcześnie. Nie zaszkodzi skonsultować ze specjalistą własnych obaw.
+48 662 180 260
+48 794 505 208
Centrum Terapii LOGO-MEDIK w Kielcach oferuje holistyczne podejście do terapii dzieci, młodzieży i dorosłych. Specjalizujemy się w wielu rodzajach terapii i wsparciu emocjonalnym, dbając o indywidualne potrzeby pacjentów.